• przy. Natychmiast wdusił przycisk specyfiku łączności Kliknij na% url_domain% wewnętrznej.
    - Adnotacja! Uwaga! Zatrzymać 41 wychodzącego tylko z ambasady Uliku!
    Podał podobnie opis ubioru Cygana.
    Za pomocą chwilę panowało milczenie, a następnie strażnik stojący w oddali, regulujący napływ Kliknij na% url_domain% nabywców, odezwał się ze zdziwieniem:
    - Tkwiłem przy drzwiami przez ostatnią godzinę. Pies z kulawą nogą nie wychodził od giodo (Kliknij na% url_domain%) terminu, kiedy Kliknij na% url_domain% wyszedł Czillianin. Nie widziałem choćby minimalnego 41.
    - To niedopuszczalne - syknął Ortega.
    Potem wyłączył aparat i popatrzył na posadzkę. W odniesieniu do jego wielkiej uldze rozdeptany skręt nadal tam leżał.
    Aparat fotograficzny łączności zabrzęczał i Ortega odezwał się obecnie.
    - Tu ambasador Udril - zabrzmiał zdanie zniekształcony przez translator.
    - Słucham - odezwał się Ortega aż do czilliańskiego ambasadora.
    - Oto informacje odnośnie tych trzech nowo przybyłych. Jedynka z nich, Marquoz, owe Hakazityjczyk i jest, w co ciężko uwierzyć, zaledwie po paru tygodniach...
    - Tak?
    - Damy ambasadorze, wygląda na owe, że jest nowym gospodarzem tajnej policji Hakazitu.
    Ortega omal się nie zadławił.
    - Tudzież inni?
    - Ta ona, Jua, prowadzi nabór własnych rodaków z Awbri aż do sił paramilitarnych i dąży jej to nadspodziewanie prawidłowo. A jeżeli chodzi o Mavrę Chang...
    - Naprawdę? - nalegał Ortega, czując, iż traci kontrolę nad wydarzeniami.
    - Znajduje się, że działa jako Dillianka. Uzyskała pewną pomoc celowy i, jakby to ogłosić... zniknęła.
    - Zniknęła? Dokąd? Jak?
    - Kilka dzionki temu z niewielką grupą Dillian udała się w górska kraina Gedemondasu. Od tego terminu nikt o nich guzik nie słyszał.


    Hakazit
    Był owo surowy kraj. Planeta, jakiej był modelem laboratoryjnym, musiała istnieć piekłem - myślał Marquoz. Jego domena stanowiła spalona, ponura, skromna pustynia poprzecinana groźnymi, poszarpanymi skałami wulkanicznymi. Wstrząsy podziemne powodowały kiedy niekiedy osuwanie się gruntu, tudzież rzadkie, ale niezwykle chybkie burze zamieniały suche, wypełnione pyłem wąwozy w śmiercionośne, wzburzone potoki, ryjące ostre koryta wśród pustyni.
    Gdyż na powierzchni prawie nie stało wody, zaś na p.

    tác giả


    Tìm thêm với Google.com :

    NHÀ TÀI TRỢ
Mời bạn chọn bộ gõ Anh Việt
Bạn còn lại 350 ký tự.
X